Dzisiaj PiS rozpoczął bojkot tefałenu. Członkowie PiS postanowili nie udzielać wywiadów dziennikarzom oraz nie występować na antenie tej stacji. Niewątpliwie takie postępowanie nie jest spontaniczne i musi być dobrze przemyślane. Wszelkie bojkoty zdarzają się wyjątkowo rzadko i zawsze są odpowiedzią na jakieś wydarzenie, które ktoś uznał z jakiegoś powodu za negatywne.
Na razie dobiega końca pierwszy dzień bojkotu i patrząc po komentarzach w internecie można powiedzieć, że opinia publiczna bardzo różnie na całą sytuację reaguje. Reakcje są tak różnie jak różne są sympatie polityczne, jednak po kilku dniach bojkotu bez dwóch zdań spojrzenie ludzi na całą sprawę ulegnie zmianie, w szczególności zaś spojrzenie widzów tefałenu. Debaty w tefałenie24 niewątpliwie podczas trwania bojkotu staną się jałowe i o charakterze bardziej jednostronnym aniżeli pluralistycznym. Przynajmniej w niektórych kwestiach, bo w innych lewica będzie musiała stać się bardziej wyraźna i pokazać to co ich odróżnia od Platformy. Zatem przypuszczalnie bojkot też będzie miał wpływ na zachowanie i działania innych partii. To efekt motyla, bo jedno wydarzenie pociągnie za sobą inne.
Bez wypowiedzi członków największej opozycyjnej partii, którą popiera około 25% wyborców telewizja informacyjna raczej nie powinna dobrze prosperować. Jan Osiecki na swoim blogu napisał dzisiaj, że "w redakcjach wszyscy oglądali tefałen24", to teraz dziennikarze będą chyba musieli przełączyć sobie na TVP-info, bo przecież bez wysłuchania głosu PiS raczej nie będzie o czym mówić i pisać, chyba że non stop o Platformie i o tym co mówi Platforma. To byłoby mocno nudne i raczej odstręczające dla odbiorcy medialnych informacji. Już na samą myśl poczułem się znudzony.
Myślę, że ten bojkot jest poważnym ciosem w tefałen, choć będzie on miał znacznie większy wymiar i w wielu miejscach da o sobie znać. Pisowskie zagranie wydaje się być dobrze przemyślane. Póki co tefałen próbuje sprawę bagatelizować, jednak na dłuższą metę nie będzie mógł w ten sposób działać. Po prostu na chwilę obecną stacja ta nie jest w stanie zapewnić swoim widzom kompletnej informacji, a to dla medium poważny problem. Sam dzisiaj w godzinach południowych - jak rzadko mi się to zdarzało - przełączyłem na TVP-info, bo tefałen24 nie był w stanie przedstawić mi pełnego obrazu wydarzeń.
Dopiero teraz znów włączyłem tefałen, ale tylko dlatego, aby zobaczyć co się dzieje na antenie kiedy nie ma PiS-u. Przypuszczam, że jeśli tefałen24 będzie przez dłuższy okres bagatelizował sprawę i wzruszał ramionami to po prostu wielu widzów zacznie bawić się pilotem i szukać czegoś ciekawszego. Tefałen będzie mógł liczyć jedynie na stałych widzów, z gatunku tych co to dzwonią na "telefon zwierzeń" do Tomasza Sianeckiego i mówią, aby "przestano pokazywać PiS". Ci bez najmniejszych wątpliwości będą z bojkotu zadowoleni, jednak należy pamiętać o tym, że tefałen oglądają nie tylko tacy ludzie.
PiS nie może wiecznie trwać w takiej sytuacji jaka wytworzyła się obecnie, bo w którymś momencie bojkot przestanie być opłacalny. Podobnie jest z samym tefałenem, który doraźnie będzie się ratował materiałem z innych mediów, lecz takie rozwiązanie to jedynie środek zastępczy i prędzej, czy później okaże się środkiem niewystarczającym. Dziennikarzowi niezmiernie trudno jest zrobić dobry materiał z wydarzeń jeśli nie można zadawać pytań politykowi osobiście. Uważam, że póki co jest jeszcze zbyt wcześnie na to, aby precyzyjnie określić jak potoczą się dalsze wydarzenia i w tej chwili można jedynie uważnie obserwować oraz próbować wyciągać z tych obserwacji wnioski. Tak więc sam bojkot uważam za posunięcie dobrze przemyślane i mogące mieć wpływ także na scenę polityczną.
czwartek, 17 lipca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz