środa, 30 lipca 2008

piątek, 18 lipca 2008

Polityk nie gęś i swój język ma...

"Prezydent zadaje pytania tonem przesłuchującego esbeka" (onet.pl) - w taki sposób skomentował dzisiaj poseł Niesiołowski na antenie TVN24 rozmowę Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego z ministrem Radosławem Sikorskim do jakiej dotarł "Dziennik".

Już od dłuższego czasu przyglądam się licznym wypowiedziom posła Niesiołowskiego i z moich obserwacji wynika, że to nie kto inny jak poseł Niesiołowski jest jedną z osób, które są odpowiedzialne za trywializację języka debaty publicznej w Polsce. Tak dosadne słowa jakimi notorycznie posługuje się poseł Niesiołowski niewątpliwie przyczyniają się do zaostrzenia licznych sporów, a sam styl wypowiedzi znajduje wielu naśladowców, ale mniejsza z tym. Przypomnijmy sobie co mówił poseł Niesiołowski przy okazji niepublicznej - co warto podkreślić - wypowiedzi o. Tadeusza Rydzyka, która również dosadnie wyrażała sprzeciw wobec spotkania Pierwszej Damy z dziennikarkami i aktywistkami, które było formą lobbingu za niezmienianiem dotychczasowych przepisów dotyczących aborcji. Ojciec Rydzyk powiedział wówczas - "nie nazywajmy szamba perfumerią" i nazwał Pierwszą Damę "czarownicą". Stefan Niesiołowski całą sytuację skomentował tak:

"Zacznijmy od tego, że dla mnie to żaden ojciec, tylko ksiądz Rydzyk. No więc ks. Rydzyk, nazywając szambem eleganckie spotkanie pani prezydentowej z dziennikarkami, przyjął retorykę lumpa. Jego zachowanie jest skandaliczne - po raz kolejny dał dowód na to, że jest ordynarnym, gruboskórnym prostakiem. Nie tylko księża, ale nawet prości ludzie nie powinni używać takiego języka. To jest hańba Kościoła polskiego, że taki człowiek pozostaje w jego strukturach. Kościół powinien raz na zawsze zrobić z nim porządek". ("Rzeczpospolita")

Rzecz jasna swojej własnej wypowiedzi o prezydencie, która w mojej ocenie przyrównuje prezydenta do esbeka poseł Niesiołowski "retoryką lumpa" już nie nazwie i nie powie też, że "nawet prości ludzie nie powinni używać takiego języka". Widocznie takim językiem jakiego na co dzień używa poseł Niesiołowski muszą posługiwać się ludzie niezwykle kulturalni i obyci. Obserwując wystąpienia polityków Platformy Obywatelskiej, którzy od czasu do czasu częstują nas wypowiedziami na tematy tyczące się czyichś zachowań nie zauważyłem nigdy, aby ktoś zdecydowanie wyrażał swój sprzeciw wobec stylu wypowiedzi posła Niesiołowskiego. Miała być nowa jakość w polityce, a jest bez zmian, czyli inaczej mówiąc nadal oglądamy ten sam kabaret, choć z nieco inną muzyką.

A być może to co się mówi i w jaki sposób się to robi nie ma żadnego znaczenia, bo ważne jest to kto mówi! Zapewne jest w tym trochę prawdy. W Polsce hipokryzja wśród elit (zresztą nie tylko tych politycznych!) szerzy się niczym niegdyś wsza wśród biedoty. Wygląda na to, że kurtuazja wraz z savoir-vivre'em już dawno temu poszły do lamusa par excellence i politycy co najwyżej przypominają sobie o takim czymś dopiero gdy uda im się zajrzeć na europejskie salony. Może przydałoby się na jakiś czas właśnie na te europejskie salony wysłać posła Niesiołowskiego, aby poprawił tam styl swoich wypowiedzi? Myślę, że to właśnie powinien być jeden z pierwszych kroków jakie należy wykonać w celu przywrócenia normalnego języka do debaty publicznej. Niesiołowski do PE!



PS Tytuł wpisu jest rzecz jasna parafrazą powszechnie znanych słów Mikołaja Reja - "A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają".

czwartek, 17 lipca 2008

Bojkot, bojkot, bojkot!

Dzisiaj PiS rozpoczął bojkot tefałenu. Członkowie PiS postanowili nie udzielać wywiadów dziennikarzom oraz nie występować na antenie tej stacji. Niewątpliwie takie postępowanie nie jest spontaniczne i musi być dobrze przemyślane. Wszelkie bojkoty zdarzają się wyjątkowo rzadko i zawsze są odpowiedzią na jakieś wydarzenie, które ktoś uznał z jakiegoś powodu za negatywne.

Na razie dobiega końca pierwszy dzień bojkotu i patrząc po komentarzach w internecie można powiedzieć, że opinia publiczna bardzo różnie na całą sytuację reaguje. Reakcje są tak różnie jak różne są sympatie polityczne, jednak po kilku dniach bojkotu bez dwóch zdań spojrzenie ludzi na całą sprawę ulegnie zmianie, w szczególności zaś spojrzenie widzów tefałenu. Debaty w tefałenie24 niewątpliwie podczas trwania bojkotu staną się jałowe i o charakterze bardziej jednostronnym aniżeli pluralistycznym. Przynajmniej w niektórych kwestiach, bo w innych lewica będzie musiała stać się bardziej wyraźna i pokazać to co ich odróżnia od Platformy. Zatem przypuszczalnie bojkot też będzie miał wpływ na zachowanie i działania innych partii. To efekt motyla, bo jedno wydarzenie pociągnie za sobą inne.

Bez wypowiedzi członków największej opozycyjnej partii, którą popiera około 25% wyborców telewizja informacyjna raczej nie powinna dobrze prosperować. Jan Osiecki na swoim blogu napisał dzisiaj, że "w redakcjach wszyscy oglądali tefałen24", to teraz dziennikarze będą chyba musieli przełączyć sobie na TVP-info, bo przecież bez wysłuchania głosu PiS raczej nie będzie o czym mówić i pisać, chyba że non stop o Platformie i o tym co mówi Platforma. To byłoby mocno nudne i raczej odstręczające dla odbiorcy medialnych informacji. Już na samą myśl poczułem się znudzony.

Myślę, że ten bojkot jest poważnym ciosem w tefałen, choć będzie on miał znacznie większy wymiar i w wielu miejscach da o sobie znać. Pisowskie zagranie wydaje się być dobrze przemyślane. Póki co tefałen próbuje sprawę bagatelizować, jednak na dłuższą metę nie będzie mógł w ten sposób działać. Po prostu na chwilę obecną stacja ta nie jest w stanie zapewnić swoim widzom kompletnej informacji, a to dla medium poważny problem. Sam dzisiaj w godzinach południowych - jak rzadko mi się to zdarzało - przełączyłem na TVP-info, bo tefałen24 nie był w stanie przedstawić mi pełnego obrazu wydarzeń.

Dopiero teraz znów włączyłem tefałen, ale tylko dlatego, aby zobaczyć co się dzieje na antenie kiedy nie ma PiS-u. Przypuszczam, że jeśli tefałen24 będzie przez dłuższy okres bagatelizował sprawę i wzruszał ramionami to po prostu wielu widzów zacznie bawić się pilotem i szukać czegoś ciekawszego. Tefałen będzie mógł liczyć jedynie na stałych widzów, z gatunku tych co to dzwonią na "telefon zwierzeń" do Tomasza Sianeckiego i mówią, aby "przestano pokazywać PiS". Ci bez najmniejszych wątpliwości będą z bojkotu zadowoleni, jednak należy pamiętać o tym, że tefałen oglądają nie tylko tacy ludzie.

PiS nie może wiecznie trwać w takiej sytuacji jaka wytworzyła się obecnie, bo w którymś momencie bojkot przestanie być opłacalny. Podobnie jest z samym tefałenem, który doraźnie będzie się ratował materiałem z innych mediów, lecz takie rozwiązanie to jedynie środek zastępczy i prędzej, czy później okaże się środkiem niewystarczającym. Dziennikarzowi niezmiernie trudno jest zrobić dobry materiał z wydarzeń jeśli nie można zadawać pytań politykowi osobiście. Uważam, że póki co jest jeszcze zbyt wcześnie na to, aby precyzyjnie określić jak potoczą się dalsze wydarzenia i w tej chwili można jedynie uważnie obserwować oraz próbować wyciągać z tych obserwacji wnioski. Tak więc sam bojkot uważam za posunięcie dobrze przemyślane i mogące mieć wpływ także na scenę polityczną.

środa, 16 lipca 2008

Szanowni blogerzy i czytelnicy blogów!

Szanowni blogerzy i czytelnicy blogów! Chciałem was poinformować, że na stronie forum Klubu Parlamentarnego PiS można zadać pytanie Joannie Kluzik-Rostowskiej. Pytania można zadawać do 27 lipca br. Podaję bezpośredni link.

wtorek, 15 lipca 2008

Sikorski odwołuje moskiewskich dyplomatów...

W kwietniu 2008 roku minister spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska Radosław Sikorski zapowiadał, że "zamierza zlikwidować 11 placówek i odwołać pracujących tam dyplomatów" (psz.pl). W czerwcu Radosław Sikorski chciał "zerwać z nadal obecnym w naszej dyplomacji postpeerelowskim bizancjum" (wprost.pl) i zamierzał zlikwidować już nie 11, a 16 placówek na świecie oraz zmniejszyć liczbę ich pracowników. Największe "cięcia" miały być w Moskwie. Pobieżnie przejrzałem internetowe strony MSZ i niestety, ale nie udało mi się znaleźć żadnej informacji mówiącej o powrocie dyplomatów do Polski. Zdaje się, że również media (które staram się śledzić na bieżąco) nie informowały o tym, aby nastąpiły jakieś zmiany na naszych placówkach dyplomatycznych.

Nie sądzę, aby dokonanie takich zmian wymagało aż tyle czasu i moim zdaniem sprawa powinna być już od dawna załatwiona. Tak więc wszystko wygląda na to, że jak zwykle na samych zapowiedziach się skończyło. Trudno mi powiedzieć dlaczego to Radosław Sikorski wygłasza takie deklaracje, aby następnie o nich szybko zapomnieć. Trudno mi powiedzieć również dlaczego to Radosław Sikorski zaniechał działania skoro z jego wcześniejszych słów jasno wynika, że dostrzega pewne nieprawidłowości, które wymagają zmian? W mediach też jakimś dziwnym przypadkiem ten temat przestał istnieć i wydaje się, że już mało kto pamięta o zapowiedziach Sikorskiego. "Postpeerelowskie bizancjum" niewątpliwie musi mieć powody do radości, podobnie jak i sam Sikorski, któremu przypuszczalnie po takich deklaracjach skoczyły słupki poparcia. Złośliwie można by powiedzieć, że wilk syty i owca cała, tylko zbytnio nie wiem kto tutaj jest tym wilkiem, a kto owcą. Pozostaje mieć nadzieję, że Radosław Sikorski przypomni sobie o tym co mówił i wypełni swoje deklaracje.